Tylko we Lwowie

W dniach 20 – 24 września 2017 r.z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Chmielowic odbyła się wycieczka do Lwowa, Poczajowa i Olecka. Wyjechaliśmy wieczorem, a rano (po 5 godzinach stania na granicy) zameldowaliśmy się we Lwowie. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od grekokatolickiej katedry p.w. św. Jura, gdzie naatrafiliśmy na odbywające się właśnie nabożeństwo. Następnie pojechaliśmy na Wzgórze Wóleckie – miejsce rozstrzelania profesorów lwowoskich oraz ich rodzin w lipcu 1941 r. Później mieliśmy czas napić się kawy na trwającym festiwalu kawy lub spróbować lwowskich (ukraińskich)smakołyków. Kolejnym punktem naszej wycieczki był Teatr Opery i Baletu, zaprojektowany przez Zygmunta Gorgolewskiego, tego samego, który w przedwojennym Opolu zaprojektował budynek sądu. Następnie przeszliśmy do pałacu Potockich, a stamtąd do kasyna szlacheckiego. To ostatnie służy dzisiaj już tylko do zwiedzania. W końcu przyjechaliśmy do Hotelu „Warszawa”, miejsca naszego postoju przez cały okres pobytu we Lwowie. Nazajutrz wyruszyliśmy do Poczajowa, ukraińskiej „Częstochowy”. Ławra Poczajowska znana jest nie tylko z kilku pięknych cerkwii, ale także z łaskami słynącego obrazu Bogarodzicy Poczajowskiej. Na terenie ławry kobiety mogą poruszać się jedynie w długich spódnicach/sukniach  i chustach na głowie. Ulewny deszcz uniemożliwił nam dojście do zamku Koniecpolskich w Podhorcach, podjechaliśmy więc wprost do Olecka – siedziby rodu Sobieskich. Tu urodził się między innymi Jan III Sobieski. W zamku znajduje się obecnie galeria sztuki. Wieczorem w hotelu czekała nas niespodzianka – ukraińskie wesele. Nie było ono zbyt wielkie ( 8 osób), ale za to towarzyszył gościom bardzo dobry zespół muzyczny.

Ostatni dzień poświęciliśmy ponownie na zwiedzanie Lwowa. Najpierw weszliśmy na Kopiec Unii Lubelskiej, skąd rozciąga się przepiękny widok na cały Lwów. Następnie udaliśmy się na Łyczaków, gdzie zwiedziliśmy Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Obrońców Lwowa. Potem na piechotę zwiedzaliśmy lwowską starówkę, w tym zwłaszcza katedrę ormiańską, cerkiewi wołoską, dawne kościoły jezuitów i dominikanów. Niestety, nie wszystkim udało się wejść do katedry łacińskiej, bowiem w chwili zwiedzania jej z grupą była ona zamknięta. Po południu był czas na samodzielne zwiedzanie i zakupy. A wśród zakupów obowiązkowo chałwa, słodycze i Vigor! A wieczorem w hotelu kolejne wesele i kolejna możliwość tańców. Niedziela przebiegała już pod znakiem powrotu. Jeszcze tylko 3 i pół godziny stania na granicy, a potem już prosto autostradą do domu, do którego dotarliśmy zmęczeni, ale i zadowoleni. Kolejna udana wycieczka za nami. Jeszcze w autobusie snuliśmy plany wycieczkowe na przyszły sezon: Morawski Kras, Wiedeń, a może Kazimierz nad Wisłą? Byleby tylko pogoda i siły dopisały!